Coraz więcej muzułmanek zakrywa twarz: „Limity brytyjskiej tolerancji są na wyczerpaniu”

Po tym jak 18-letnia Sumreen Farooq padła ofiarą ataku o podłożu rasistowskim na jednej z londyńskich ulic, zdecydowała, że zacznie nosić chustę. Nie ona jedna – w miarę jak poziom przemocy wobec muzułmanów w Wielkiej Brytanii rośnie, coraz więcej młodych kobiet dobrowolnie zobowiązuje się do noszenia specyficznego nakrycia łowy.

Wbrew obiegowej opinii mówiącej o tym, że do zakrywania głowy lub twarzy kobiety islamu zmuszane są przez mężów i ojców, z badań wynika, że w większości decyzja ta jest dobrowolna. „I tak, gdziekolwiek się nie pojawię, będę się wyróżniać, więc równie dobrze mogę nosić chustę” – tłumaczy Farooq.

Jako muzułmanów deklaruje się 5% 63-milionowej populacji Wysp. Oficjalnych statystyk na temat tego, ile kobiet nosi chusty lub burki nie ma. Z obserwacji ekspertów wynika jednak, że na przestrzeni ostatnich lat liczba osób, które swoją przynależność religijną decydują się manifestować za pomocą wyglądu znacznie się zwiększyła.

W związku z tym odzywa się coraz więcej głosów nawołujących do wprowadzenia zakazu noszenia burek i innych nakryć głowy o charakterze religijnym. Petycję o takim treści złożył niedawno Taj Hargey – imam organizacji Muslim Educational Centre w Oksfordzie. Jego zdaniem burka to „wytwór wrogiej kultury”. Hargey stwierdza, że wszyscy obywatele Wielkiej Brytanii – nie tylko muzułmanie, mają obowiązek zwalczać „religijnych ortodoksów”, którzy w „cyniczny sposób” wykorzystują brytyjską tradycję tolerancji i wolności obywatelskich.

Właśnie owe tradycje tolerancji religijnej i kosmopolityzmu jako argument wykorzystują również  przeciwnicy wprowadzenia zakazu. „W Wielkiej Brytanii takie rozwiązanie się nie przyjmie. Nasze społeczeństwo jest bardziej otwarte i inkluzywne niż reszta Europy” – twierdzą specjaliści z Muslim Council of Britain – organizacji promującej pokojową współpracę pomiędzy Brytyjczykami a muzułmanami.