Styl życia
Chcesz zrobić zakupy przez internet? Dostawa może zająć nawet… 6 tygodni – ostrzega brytyjski dziennik
Fot. Getty
Premier Boris Johnson zalecił w poniedziałek Brytyjczykom w wieku 70+ pozostanie w domach na przynajmniej kilka tygodni, a reszcie społeczeństwa – unikanie dużych skupisk ludzkich i również, w miarę możliwości, separowanie się. W związku z szalejącą na Wyspach epidemią koronawirusa coraz więcej ludzi ogranicza zatem w UK nawet wychodzenie do sklepów, ale… dziennik „Daily Mail” ostrzegł właśnie, że zrobienie zakupów przez internet, z dostawą w jakimś rozsądnym czasie, może teraz graniczyć z cudem.
Według dziennikarzy „Daily Mail” może się zdarzyć, że na zakupy zrobione online trzeba będzie poczekać nawet… 6 tygodni. I choć wydaje się to nieprawdopodobne, to duże sieci informują, że już teraz nie są w stanie obsłużyć tak dużej ilości zamówień. O problemach z dostawami zakupów informują także klienci dużych sieci, którzy usłyszeli, że mogą je otrzymać, ale… dopiero w kwietniu. Jeśli natomiast izolacji na 12 tygodni (zgodnie z zaleceniami rządu) poddadzą się mieszkańcy Wysp 70+ i jeśli dołączy do nich choć niewielka część ludzi w wieku produkcyjnym wraz ze swoimi dziećmi, to system robienia zakupów przez internet zostanie po prostu przeciążony.
Nie przegap: Polacy skarżą się na BRAK TESTÓW w UK, mimo objawów poważnej choroby
– Zakupy internetowe stanowią ok. 7 proc. naszego biznesu. Nawet jeśli podwoimy wydajność do 14 proc., to wciąż będzie to za mało. Prawda jest taka, że sąsiedzi i lokalne społeczności będą musiały wziąć sprawy w swoje ręce i dostarczać jedzenie. Nie ma na to innego sposobu – powiedział z kolei dziennikowi „The Telegraph” właściciel mniejszego sklepu, który również świadczy usługę zakupów przez internet.
Prezesi największych sieci handlowych w UK są w stałym kontakcie z rządem odnośnie wprowadzenia ograniczeń na wybrane produkty. Na razie jednak łańcuch dostaw został w miarę zachowany, a sklepy jakoś dają radę. Niektóre sieci, takie jak np. Morrisons, zdołały także zwiększyć produkcję żywności i uzupełnić braki spowodowane nagłym rzuceniem się w zeszłym tygodniu Brytyjczyków do sklepów.