Styl życia

Chcą naszych głosów

Kampania wyborcza przekroczyła w tym roku granice IV Rzeczpospolitej i przeniosła się na obcy, nieskażony do tej pory polską polityką grunt.

Nie wyglądam na bombę >>

Chcą głosować w sieci >>

Kampania wyborcza przekroczyła w tym roku granice IV Rzeczpospolitej i przeniosła się na obcy, nieskażony do tej pory polską polityką grunt.
Pierwszym politykiem, który odważył się stawić czoła polskim emigrantom w Londynie był Ryszard Kalisz. Pod koniec września przyleciał na spotkanie z Polonią w Klubie Orła Białego. Chciał porozmawiać z nimi o przyszłości kraju, lecz chęci tej nie podzielili mieszkańcy Wysp. Nie licząc dziennikarzy, na wiec wyborczy przyszła tylko jedna osoba. Spotkanie opuściła po kilkunastu minutach.

bez zainteresowania
Był to sukces?
Spotkanie polityka LiD-u z Polonią przeszło w polonijnych mediach niemal bez echa. Niezrażony Kalisz poprawiał sobie samopoczucie w krajowych mediach. Telewidzowie mogli usłyszeć, jak poseł relacjonował burzliwe i udane spotkanie z polskimi kelnerkami, barmanami, elektrykami, budowlańcami i kierowcami. – Mieszkałem kiedyś na Balham, budowałem Londyn. Pracowałem też jako sprzedawca. To jest moje miasto, znam je tak dobrze jak Warszawę – opowiadał o swoich sukcesach na Wyspach.

przyciągnąć emigrantów
Więcej niż w Warszawie
Drugim politykiem, który zabiegał o głosy Polonii był Donald Tusk. Odwiedził kilka brytyjskich miast oraz Irlandię. W Londynie pojawił się w hipermarkecie Tesco na Hammersmith, gdzie kupił słoik ogórków i pozdrowił polskie kasjerki. Na spotkanie z Polonią w Polskim Ośrodku Społeczno Kulturalnym przyszło tylu zainteresowanych, że na sali zabrakło miejsc. Tłum ludzi kłębił się przed budynkiem, a lider Platformy Obywatelskiej przez godzinę opowiadał jak wspaniale będzie w Polsce, gdy tylko dojdzie on do władzy. – Przez trzy lata zawiesiemy podatki i opłaty na ZUS dla wszystkich powracających do kraju – obiecywał licznej widowni. – Jestem zaskoczony jak wielu was przyszło. Więcej niż w Warszawie – dodał.

jak dyplomata
Lekkie zakłopotanie
Londyński wiec wyborczy o mało nie zakończył się porażką dla liderów Platformy, gdy z sali padło pytanie od robotnika budowlanego z Chełmna. Mężczyzna powiedział, że w jego 20-tysięcznym mieście zostało ledwo 10 tysięcy ludzi, bo reszta pracuje w Wielkiej Brytanii. Poproszony o odpowiedź Radek Sikorski z PO z pokerową miną zapewniał, że w okolicach Chełmna powstało kilka fabryk, więc ludzie będą mieli perspektywy na powrót. Od kompromitacji uratował go dopiero sam Donald Tusk, który przejął mikrofon i na poczekaniu rzucił kilka obietnic obniżenia podatków.

a rząd swoje
Wystraszeni
Potencjalnych wyborców nie odwiedził żaden z liderów Prawa i Sprawiedliwości. Partia rządząca nawet nie starała się tłumaczyć, dlaczego podchodzi do emigrantów z dystansem. W kraju pojawiły się przez chwilę plotki, że do Londynu wybiera się sam premier Jarosław Kaczyński. Sam zainteresowany szybko je zdementował. Przyparty do muru przez „Polish Express” jego doradca Michał Dworczyk wyjaśnił, iż Kaczyński nie dostał oficjalnego zaproszenia od rządu Zjednoczonego Królestwa, a samo spotkanie z Polonią nie jest wystarczającym powodem do złożenia zagranicznej wizyty.
Politycy PiS-u po cichu przyznawali, że Kaczyński obawia się złego przyjęcia przez polskich emigrantów. Pamięta bowiem, jak w zeszłym roku jego brat prezydent usłyszał w Edynburgu skandowanie hasła „Spieprzaj dziadu”. Jak premiera przywitanoby w Londynie? – Warcholstwu już dziękujemy – śmieje się Polonia.

wyborcze gadu-gadu
Pzyleciał zamiast poklikać
Do stolicy Wielkiej Brytanii przyleciał też Łukasz Foltyn, twórca poularnego komunikatora internetowego Gadu-Gadu. Choć zaznacza, że nie jest politykiem, kandyduje z pierwszego miejsca warszawskiej listy wyborczej PSL-u.
– Pozostanę niezależnym posłem – obiecywał w rozmowie z naszymi dziennikarzami.
Foltyn liczy głównie na głosy zza granicy, gdyż Wyspy będą głosowały właśnie na listę warszawską. PSL-owi nigdy nie udało się wprowadzić do parlamentu posła ze stolicy.

do trzech razy sztuka

Niezrażony
Ryszard Kalisz nie przejął się przemawianiem do pustej sali i postanowił zaryzykować jeszcze raz. Tydzień później przyleciał na zaproszenie stowarzyszenia Polish Professionals, skupiającego ludzi z okolic biznesu, bankowości i mediów. Tym razem spotkanie zorganizowano w jednej ze szkół na Ealingu i lider mógł podyskutować z 30-osobową widownią. Dzień później wziął udział w debacie radiowej, gdzie stawił czoła politykom PO, UPR i PiS-u.

oni też kandydują
Banda czyli państwo
Nie zabrakło w Londynie kandydatów egzotycznych, których poparcie według sondaży oscyluje wokół błędu statystycznego. Z mediami spotkał się nieznany bliżej społeczeństwu Wojciech Popiela z Unii Polityki Realnej. Lider warszawskiej listy UPR głosił hasła, które wielokrotnie słyszeliśmy w przeszłości z ust Janusza Korwina-Mikke, byłego lidera UPR. – Jeśli pracowadca, który chce zapłacić pracownikowi 1500 złotych, musi ponad 1000 oddać państwu, to on się dwa razy zastanowi, zanim go zatrudni. A pracownik musi jeszcze zapłacić vat i akcyzę. Trzydzieści procent PKB w Polsce wytwarzane jest w szarej strefie. Polacy boją się własnego państwa, które odbiera im owoce pracy – usłyszeliśmy z jego ust.
Polityk zapewnił, że nie chce zajmować sie szukaniem agentów i rozliczaniem przeszłości, bo wyborcy są już tym znudzeni. Podkreślił, że Polska jest na szarym końcu listy krajów przyjaznych przedsiębiorcom i pracodawcom.

kampania wrześniowa
Mordo ty moja
Słowa popularnego powitania dobrych znajomych z dnia na dzień stały się powiedzeniem zakazanym. Prawo i Sprawiedliwość zaskoczyło konkurentów ostrą i doskonale zaplanowaną kampanią wyborczą i mocnymi spotami telewizyjnymi. Przedstawiają kolesi – skorumpowanych polityków, którzy „niedawno temu” siedzieli przy korycie i byli nietykalni, ale przyszedł wódz Kaczyński i zrobił z nimi porządek. Teraz układ robi wszystko, aby znów znaleźć się u władzy.

ratujmy polskę
Schowaj babci dowód
Wyjątkowa akcja smsowa w kilka dni obiegła całą Polskę i stała się elementem walk politycznych. Posiadacze telefonów komórkowych rozsyłali między sobą wiadomość z apelem, aby ratować Polskę. W związku z tym sugerowali, by w dniu wyborów schować naszym babciom dowód osobisty, co ma uchronić nasz kraj przed rządami Prawa i Sprawiedliwości i wpływami ojca Rydzyka. Z pozoru niewinne smsy zaczęli komentować przed kamerami politycy, a głos w sprawie zabrał nawet sam Ojciec Dyrektor.

Wypierzmy przyszłość
Łapówki dozwolone
Klawe jest życie posła. Zapragnął nim zostać nawet znany satyryk Szymon Majewski. Zapowiedział, że wystartuje z ramienia nowej partii ĘĄ jako Ędward Ącki. Mówi o sobie, że jest kandydatem szczerym aż do bólu. Zapowiedział, że wreszcie zalegalizuje łapownictwo, a celem jego kandydowania jest dorwanie się do publicznych pieniędzy, ustawienie siebie i najbliższych współpracowników na długie lata. Ędward Ącki ujawnił hasło wyborcze – Wypierzmy przyszłość. Niestety na próżno szukać go na liście polityków kandydujących do parlamentu.

asy z rękawa
Bomby i kapiszony
Liderzy partii prześcigali się w wyciąganiu asów z rękawa i budowali atmosferę napięcia obiecując, że wkrótce zaprezentują bombę wyborczą swojej partii. Pierwsza wychyliła się Platforma Obywatelska. Donald Tusk zapowiadał, że detonacja bomby uderzy w PiS, ale wyborców zamierzał potrzymać przez kilka dni w napięciu. Szybko do mediów przedostały się przecieki, że bombą będzie związany z PiS-em były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Sam zainteresowany szybko zdementował plotki, a bomba wyborcza zamieniła się w kapiszona – ostatecznie z listy Platformy startuje były minister spraw zagranicznych Stefan Meller.
Wybuchową modę podchwyciły od razu inne partie. Polska scena polityczna zamieniła się w pewnym momencie w poligon, na którym zabrakło saperów. Zapewne uciekli do Anglii.
Egzotyczny okaz wyciągnął PSL – do kandydowania namówił twórcę komunikatora Gadu-Gadu.

wyborcza dezercja

Uciekł do Leppera
Leszek Miller, były premier i dawna gwiazda lewicy, znów zapragnął znaleźć się w parlamencie. Jego partia SLD nie chciała jednak wystawić ze swojej listy byłego przywódcy. Tłumaczyli, że Miller nie pasuje do nowego wizerunku lewicy, która próbuje pozbyć się etykiety schronu dla byłych działaczy PZPR i pierwszych sekretarzy. Z odsieczą przyszedł Andrzej Lepper, który przygarnął byłego premiera i dał mu pierwsze miejsce na łódzkiej liście wyborczej Samoobrony. – Bracia Kaczyńscy też kiedyś się zarzekali, że nie będą rządzić z Lepperem – skomentował swoją decyzję Leszek Miller.

Nie wyglądam na bombę >>

Chcą głosować w sieci >>

author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj