Być artystą…

 

Miesiąc wystarczy, aby społeczeństwo ochłonęło po wybuchu jakiegoś skandalu. Dwa to już za długo żeby skutecznie przypomnieć publice o swoim istnieniu. Wiedział o tym z pewnością Maciej Maleńczuk, który dopiero teraz wypowiedział się o głośnej „sprawie Piesiewicza”.

Na łamach „Twojego Stylu” lubiący szokować muzyk stwierdził wprost – artystom wolno brać narkotyki. „Błąd Krzysztofa Piesiewicza polegał na tym, że wszedł w politykę, a to nie jest miejsce dla artysty. I teraz musi się tłumaczyć” – wyjaśnił Maleńczuk nie rozumiejąc całego zamieszania wokół sprawy. Przypomnijmy, Krzysztof Piesiewicz, senator Platformy Obywatelskiej, a także cieszący się uznaniem świata wybitny scenarzysta został uwieczniony na filmie podczas wciągania kokainy w damskim przebraniu. Była sukienka, była i szminka, nie zabrakło nawet sztucznego penisa. Był też immunitet. Teraz zostały kolorowe ciuszki i sprawa w prokuraturze. No, ale takim jak Piesiewicz wszystko wolno, tym bardziej, że „bierze tylko w weekendy”. Maleńczukowi, który jest ucieleśnieniem i spadkobiercą artystycznej maksymy twórców XIX wieku, że najlepsze dzieła powstają „pod wpływem”, wolno tym bardziej, o czym nie omieszkał zakomunikować. „Nie wierzę w to, że zupełnie trzeźwy artysta jest w stanie cokolwiek stworzyć. Moje największe utwory powstały na kacu i w depresji ponarkotykowej, kiedy starałem pozbierać się do kupy” – powiedział pismu Maleńczuk i dodał „Mnie też zdarzało się wkładać sukienki, ale czy kogoś to bulwersowało?”. Właśnie, chyba nikogo. Takich jak legenda Pudelsów jest mnóstwo, począwszy od sław naprawdę wielkiego formatu, jak Samuel L. Jackson czy Whitney Houston, poprzez oszołomów – Amy Winehouse i Blake Fielder-Civil czy Kate Moss i Pete Doherty, a na gwiazdorskich niewypałach typu Lindsay Lohan czy Britney Spears skończywszy. No, ale im wolno wszystko…