Życie w UK

Brytyjski muzułmanin – wróg czy obywatel?

Muzułmanie w Wielkiej Brytanii to mieszanka wielu kultur i postaw. Część uważa się za prześladowanych przez rząd i świat, inni ulegają teoriom spiskowym, część chce normalnie żyć, nie patrząc wstecz i nie oglądając się na zaangażowanie Wielkiej Brytanii w wojnę w Iraku czy Afganistanie.

Akta Al-Kaidy znalezione w pociągu >>

Powiedzmy w końcu prawdę o Islamie >>

Niektórzy muzułmanie uważają, że to, co robi rząd brytyjski jest wymierzone przeciwko nim – powiedziała Shelima, autorka bloga Spirit21, dumna brytyjska muzułmanka, jak o sobie mówi. – Ale problem jest dużo bardziej skomplikowany i ma raczej charakter polityczny.
Sklepikarz, który nie chciał podać swego imienia, poinformował mnie: – Ameryka jest skończona. Osama to przecież wysłannik Ameryki, siedzi na pewno w Pentagonie.

Nagabywany przez radykałów

Ahmad, 35-letni Brytyjczyk o korzeniach pakistańskich, siedzi ze mną w małej kawiarence w centrum Londynu, pije tonik: – Jestem zły na politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii, ale jestem też zły na radykałów islamskich.
Kiedy Ahmed był studentem, miewał z nimi nazbyt często do czynienia. Pochodzi z rodziny półmuzułmańskiej, ojciec jest ateistą, matka muzułmanką, ciotka szefowała w organizacji zrzeszającej kobiety islamskie. Co piątek organizowała zupełnie bezalkoholowe przyjęcia dla koleżanek, w czasie których starsze panie oglądały filmy z Bollywood. Młodość Ahmeda była młodością Brytyjczyka – alkohol, zabawy, flirty i pstro w głowie. Radykałom z jego uniwersytetu to się nie podobało.
– Nie byłem dla nich wystarczająco religijny – powiedział, sącząc swój tonik. – Nie bardzo rozumiałem, co to ma oznaczać. Nie jem wieprzowiny, modlę się, jestem normalny.

Nie czarno-białe

W latach dziewięćdziesiątych Wielka Brytania była areną uradykalniania się muzułmanów. Różne były tego powody. Dyskryminacja, z jaką się spotykali emigranci, ale i nieumiejętność przystosowania się do życia, trudności z opowiedzeniem się po jakiejś stronie, a stron tych było bardzo wiele.
Świat nie jest czarno-biały, dlatego nie zgadzam się z tym, że mamy do wyboru tylko skrajności – powiedziała Shelima.
Taki wybór przedstawił film, który bardzo poruszył brytyjskich muzułmanów, wyświetlony w Channel 4, pt. „Britz”. Twórca, Peter Kosminsky, nie nakręcił go w oparciu o własne wyobrażenia na temat muzułmanów w Wielkiej Brytanii. Dołączył do grupy badawczej i uczestniczył w wywiadach pogłębionych, rozmawiał z samymi zainteresowanymi, dotarł także do oficerów MI5, którzy mu pomagali w zbieraniu i analizie materiałów. Bohaterowie filmu, rodzeństwo, wychowane w tej samej rodzinie pakistańskich emigrantów, wybiera dwie drogi: ona, Nasima, śliczna studentka medycyny, poruszona tym, jak w Wielkiej Brytanii traktuje się muzułmanów, ulega stopniowej radykalizacji, choć najpierw jest jej zagorzałą przeciwniczką, aż w końcu przeprowadza zamach samobójczy w Canary Wharf. On, Sohail, przystojny student prawa, nie może znieść tego, że muzułmanie się radykalizują i wybiera karierę w MI5 jako lojalny muzułmanin i obywatel Wielkiej Brytanii. Zapytany w czasie rekrutacji do wywiadu, jakie są jego poglądy polityczne, odpowiada: „Szczerze? Nie podoba mi się polityka zagraniczna Wielkiej Brytanii”. Szybko okazuje się, że jego praca tak naprawdę będzie polegała głownie na szpiegowaniu własnych przyjaciół – muzułmanów.

 

Dwie strony medalu

Jedna z muzułmanek została zaaresztowana w ramach ustawy o terroryzmie, bo w jej domu znaleziono kilka kilogramów czarnego pieprzu (rodzina kupowała więcej tej przyprawy, bo wtedy była tańsza), inną straszono nakarmieniem wieprzowiną. Na co wtedy jeszcze reagowała śmiechem.
Ale pokazano również drugą, paralelną rzeczywistość: krążących wokół meczetów i na uniwersytetach radykałów, jak ci, którzy zaczepiali mojego znajomego Ahmeda. Najpierw odtrącani, znajdowali w końcu chętnych do wysłuchania ich wersji islamu – a chętni zawsze są ci sami: młodzi, opuszczeni (naprawdę albo mający takie poczucie), złapani w pułapkę pomiędzy tradycyjnym wychowaniem w domu, a bardzo nietradycyjnym otoczeniem. Nieumiejący być Brytyjczykami.

Pułapka tożsamościowa

– Tradycyjne wychowanie nie oznacza, że można obwinić o wszystko islam, bo w Wielkiej Brytanii mieszka wiele ludzi z wielu kultur i to raczej kultury, z których pochodzą, ich kształtują tak, a nie inaczej – mówi Shelima. – Ja wychowałam się w Wielkiej Brytanii, ale moi rodzice nie są Anglikami, pochodzą z Azji i Afryki, niemniej zawsze mnie wspierali. Jestem muzułmanką, noszę hedżab, ale czuję się w pełni Brytyjką. Żyjemy w bardzo pomieszanym kulturowo świecie, jeśli się do tego dołoży ubóstwo, pułapkę tożsamościową, która jest bolesna szczególnie, gdy się jest bardzo młodym człowiekiem, wtedy może być to sytuacja potencjalnie niebezpieczna.
Oczywiście, pierwszym nasuwającym się argumentem jest to, że wielu jest biednych ludzi, emigrantów na całym świecie i nie sieją oni terroru ani nie planują zamachów samobójczych.
Shalima, która je potępia, o czym pisze na swoim blogu (ale celowo i świadomie nie przyłączyła się do kampanii „NIE W MOIM IMIENIU’, która opanowała ulice zaraz po zamachach londyńskich – napisała w blogu, że przyłączenie się do niej byłoby wskazaniem, że jakoś jednak czuje się odpowiedzialna za tragedie lipcowe, a przecież nie ma z nimi nic wspólnego ani ideologicznie, ani religijnie). Powiedziała, ze islam jest religią, która nakazuje być blisko innych i starać się być dobrym człowiekiem. Nie usprawiedliwia zatem żadnych zamachów.

Inwigilacja i kontrola

– Ludzie w pułapce tożsamościowej nie mogą być pozostawieni sami sobie. Dlatego tak istotna jest rola meczetów – podkreśliła Shelima. – Ale nie można ich z kolei kontrolować. Rząd ma zamiar zająć się regulacją tego, co się głosi w meczetach – będzie to wiadomość dla muzułmanów, że skoro coś wymaga kontroli rządu, to znaczy, że jest problematyczne i że znowu chodzi o islam. Tym bardziej, że rząd wymyślił control orders, które muzułmanie uważają za wymierzone tylko przeciwko nim.
Control orders, z grubsza odpowiadający aresztowi domowemu, to stosunkowo nowe narzędzie w rękach rządu brytyjskiego. Nawet policja uważa je za kontrowersyjne. Otóż na mocy Ustawy o zapobieganiu terroryzmowi z 2005 roku (Prevention of Terrorism Act, 2005) podejrzanego o działalność terrorystyczną można zatrzymać, a następnie nałożyć na niego control order, polegający na tym, że osoba ta, bez procesu, musi przebywać w określonych godzinach w domu (zwykle nocą), nosić na kostce elektroniczny nadajnik, nie wolno jej spotykać się z ludźmi, jeśli spotkania te były wcześniej umówione, korzystać z Internetu i telefonu, a co najistotniejsze – nie ma prawa do jawnej rozprawy sądowej, ponieważ materiały, jakie ją obciążają, zostały zdobyte dzięki nasłuchowi telefonicznemu (co nie stanowi dowodu w prawie brytyjskim) albo pochodzą ze źródeł wywiadu. Rząd wyznacza podejrzanemu specjalnego urzędnika, który go reprezentuje na tajnych posiedzeniach sądu, ale nie może on ze swoim klientem omawiać ani dowodów, ani sposobu prowadzenia sprawy, wiec de facto reprezentuje rząd.

 

BNP o innych kulturach w Wielkiej Brytanii >>

Jednak i tu zdarzają się wpadki systemu. Abu Rideh, palestyński uchodźca oskarżony o kontakty z al-Kaidą, pewnego dnia wszedł do redakcji „The Guardian” i zażądał rozmowy z dziennikarzem. Rideh był tak zmęczony ponadtrzyletnią kontrolą na niego nałożoną, że usiłował popełnić samobójstwo. Wcześniej zdiagnozowano u niego chorobę psychiczną (przebywał też w szpitalu psychiatrycznym i w więzieniu, bez procesu), co jednak nie miało wpływu na ewentualne uchylenie control order. Rideh w ciągu dnia może zmieniać miejsce pobytu (ale tylko spontanicznie, bez wcześniejszych planów). Na nodze ma zainstalowany nadajnik (electronic tag) i noce musi spędzać w domu.
Control orders , jak argumentują brytyjskie organizacje walczące o prawa człowieka, naruszają dwa artykuły Europejskiej Konwencji Praw człowieka: art. 5 (prawo do wolności) i 6 (prawo do uczciwego procesu).

Importowani radykałowie

Jednocześnie środowisko muzułmanów prowadzi inną wewnętrzna walkę – z samym sobą. Ed Husain, w tej chwili czołowy uczestnik debat organizowanych przez brytyjskie media, a ongiś radykalny dżihadysta, działający w kontrowersyjnej partii Hizb-ut-Tahrir, która jest zakazana w wielu krajach, wyjąwszy jednak Wielką Brytanię (co opisał w bestsellerze pt: „Radykał, czyli jak przyłączyłem się do radykałów, co zobaczyłem i dlaczego zrezygnowałem”, Penguin, 2007) uważa, ze winą za radykalizm należy obarczyć fakt, iż brytyjski rząd promuje leseferyzm i poprawność polityczną. Do tego Husain dorzuca frustrację seksualną muzułmanów i fakt, że, jego zdaniem, wiele meczetów brytyjskich nadal utrzymuje kontakty z zagranicznymi radykałami, którzy zachęcają do zabijania niewiernych. Również, że nadal zdarza się, iż w meczetach pojawiają się treści antydemokratyczne.
Shelima uważa, że sprawa meczetów jest sprawą trudną.
– Nie wszyscy imamowie są idealni. Wielu nie zna języka angielskiego, a młodzi muzułmanie nie znają ich języka, wiec istnieje problem komunikacyjny. Ci sami imamowie nie rozumieją Wielkiej Brytanii, dlatego nie mogą pomóc młodym, gdy ci odczuwają jakieś tarcia na linii dom – otoczenie. Ale widzę jednak, że i w meczetach się dużo zmieniło, że się starają.

Prywatny islam

Husain zauważa też rosnące zainteresowanie bardziej duchową odmianą islamu, sufizmem, do którego również przyznaje się Ahmed nad tonikiem.
– Mój islam to sprawa prywatna, nie obnoszę się z nim – mówi. – Mam przyjaciół muzułmanów, chrześcijan i ateistów, nie rozmawiamy na ogół o religii, rozmawiamy o polityce.
Islam upolityczniony, kiedy przestaje być religią, a staje się ideologią, może zostać wykorzystany z łatwością przez inżynierów społecznych, chcących osiągnąć swoje partykularne cele. – Nie oznacza to, że nie ma pewnych zapalnych punktów w samym islamie, które budzą kontrowersje – mówi Shelima. – Na przykład sytuacja kobiet. Ale to się zmienia. Kwestia czasu i naszego wysiłku.
Pytam na zakończenie rozmowy, czy chciałaby być imamem. Skoro w judaizmie reformowanym kobieta może być rabinem, pytanie wydaje mi się uzasadnione. Shelima wybucha śmiechem. -Nie, nie chciałabym. Mogę zupełnie inaczej wpływać na to, co się dzieje w świecie islamskim w UK.

Aleksandra Łojek-Magdziarz
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnej
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj