Praca i finanse
Brytyjska gospodarka zwalnia, wbrew przechwałkom torysów
Dziewięć dni przed wyborami opublikowano dane, z których wynika, że brytyjska gospodarka znacznie zwolniła od końca 2014 roku.
Jedną z głównych kart przetargowych Partii Konserwatywnej w tej kampanii wyborczej był argument dotyczący skuteczności ich strategii ekonomicznej, dzięki której brytyjska gospodarka podnosi się z kryzysu.
Z opublikowanych ekonomicznych statystyk wynika, że wzrosła ona o 0,5% w ciągu pierwszych miesięcy tego roku, w porównaniu z 0,6-procentowym wzrostem w roku ubiegłym.
Na początku tego roku analitycy podejrzewali, że gospodarka gwałtownie przyspieszy i odnotują wzrost na poziomie 0,7%. Przewidywania te nie tylko dodały otuchy torysom, ale również sprawiły, że wokół swojej „efektywnej” polityki gospodarczej postanowili zbudować kampanię wyborczą.
Nie wahali się także w mocnych słowach ostrzegać przed Partią Pracy, która, gdy tylko dojdzie do władzy, rzekomo „pogrąży kraj w kryzysie”.
Potrafili również przekuć na swoją korzyść największą porażkę, czyli złamanie obietnicy dotyczącej ograniczenia liczby przybywających do Wielkiej Brytanii imigrantów. Gdy okazało się, że konserwatyści, mimo deklaracji, nie są w stanie wpłynąć na liczbę przyjezdnych, stwierdzili, że „Wielka Brytania działa na imigrantów jak magnez”, a dzieje się tak za sprawą imponującego wzrostu gospodarczego jakiego jesteśmy świadkami.
Ostatnie dane ekonomistów wytrącają jednak także ten argument z rąk Davida Camerona i to zaledwie parę dni przed otwarciem lokali wyborczych.
Andrew Goodwin z Oxford Economics zauważa, że „najnowsze dane wskazują na to, że mamy do czynienia raczej ze słabą wydajnością brytyjskiej gospodarki w pierwszym kwartale, a te rozczarowujące dane mogą wywołać ból głowy wśród urzędujących partii, które nieustannie przypominały nam o swoich ekonomicznych osiągnieciach”.