Styl życia
Brytyjscy turyści imprezują, piją i nie potrafią się zachować
Słynny francuski kurort narciarski Val d’Isere chyli się ku upadkowi po tym, jak do ośrodka zaczęli licznie przybywać Brytyjczycy, którzy piją, imprezują i nie potrafią się zachować. Niezadowoleni z Brytyjczyków francuscy narciarze chcą zamontować ścianę akustyczną wokół baru i sceny przeznaczonej do zabawy.
Jak donoszą media, Brytyjczyków do jeszcze intensywniejszej zabawy zachęcają obiecujące banery i napisy, rozsiane po całej francuskiej wsi – „Fit barmanki” czy „Darmowy szot dla każdego, kto przyjdzie śmiesznie ubrany”. Warto dodać, że do Val d’Isere przyjeżd żały kiedyś gwiazdy i członkowie rodziny królewskiej, a w tym – książę William i Harry.
„W Val d’Isere było kiedyś naprawdę cicho i dało się odpocząć, ale teraz przyjeżdża tu masa różnych ludzi” – powiedział hotelarz Francois Maurel. „Młodzi Brytyjczycy są bardzo głośni i się awanturują. Zawsze są pijani. Ciągle się biją i mają zatargi z policją”. Zniesmaczony zachowaniem Brytyjczyków Maurel gościom proponuje pokoje dwuosobowe, by usytuować ich z dala od hałasujących Anglików.
Jest jasne, że Brytyjczyków do Val d’Isere przyciągają niskie ceny i liczne promocje. Tygodniowy pakiet dla młodzieży kosztuje zaledwie 360 funtów, a same ceny trunków zachęcają do skosztowania. W kartach są wina za jedyne 2 funty, a piwa w niektórych barach kosztują 1,5 funta.
Intensywne spożycie alkoholu i jazda na nartach pod jego wpływem są przyczyną licznych tragedii. W ubiegłym roku 18–letni Kieron Flux został znaleziony martwy po dużej imprezie w okolicznym pubie. W 2009 roku w wyniku wychłodzenia zmarł 20–letni student z Durham University; policja znalazła mężczyznę leżącego w śniegu. Ten, najprawdopodobniej, zbyt wcześnie opuścił suto zakrapianą alkoholem imprezę.