Styl życia
Brytyjczyk myślał, że po polskich miastach chodzą niedźwiedzie polarne!
W serwisie Wykop pojawiła się ciekawa i intrygująca historia pewnego Brytyjczyka, który postanowił przyjechać po raz pierwszy do Polski. Spodziewał się w kraju nad Wisłą spotkać… niedźwiedzie polarne. Spotkało go nie tylko spore zaskoczenie, ale – jak sam przyznał – wizyta ta była dla niego "wyjazdem życia".
Z uwagi na tanie połączenia lotnicze między Wielką Brytanią a Polską sporo Brytyjczyków zdążyło już poznać nasz kraj, ale jednak wciąż trafiają się "rodzynki", które go jeszcze nie zwiedziły i wiedzą o nim niewiele. Jednym z nich był pewien Anglik, który pracuje z Polakiem – użytkownikiem serwisu Wykop. To właśnie tam pojawiła się historia opisująca weekendowy wypad Brytyjczyka do Polski, a dokładnie do Krakowa.
Bohater został namówiony na podróż do Polski przez swojego kolegę z pracy – Polaka, który stwierdził, że skoro bilety są po 30 funtów, a noc w ładnym hotelu to koszt 50 funtów, to czemu miałby tam w końcu nie pojechać. Namówiony w ten sposób brytyjski turysta skorzystał z porady i wybrał się do najbardziej rozpoznawalnego polskiego miasta – Krakowa.
Trzeba zaznaczyć, że bohater historii – Jim nigdy wcześniej w Polsce nie był i szczerze mówiąc myślał, że jest to kraj, w którym niedźwiedzie polarne chodzą po ulicach. "Dla Jima to jak wyprawa do Afryki. Dla niego cywilizowana Europa kończy się na Berlinie. Dalej już tylko lasy, oranie koniem z pługiem i białe niedźwiedzie na ulicach" – czytamy w historii Jima.
Już pierwsze wrażenia z wyjazdu były dla Jima sporym zaskoczeniem. Pierwsze zdziwiły go… korki na ulicach i duża ilość samochodów.
"Nie ogarniam, czemu tylu Polaków emigruje do UK. Myślałem, że z biedy. A w Krakowie takie korki, że w Anglii nie uświadczysz. W korku stoi fura za furą, a każda warta 3 lata pracy tutaj" – napisał Jim.
Mógł jednak nie zdawać sobie sprawy, że część korków w polskich miastach może być jednak sporym problemem, ponieważ nie są one przystosowane do wciąż rosnącej liczby samochodów w Polsce. Jednak to nie samochody są sednem tej historii, a dalsze przygody Jima i jego kolegów w Krakowie.
"Hotel z bajki, personel płynnie po angielsku, ludzie na recepcji nie mieli nawet problemu z wiejskim akcentem z południowego-zachodu. Na ulicach mnóstwo knajp, ludzie za***iście ubrani i laski pachnące perfumami a nie mydłem w płynie, ceny zaj***ste".
Jim chwalił także polskie pieczywo oraz… styl ubierania się Polaków, ponieważ według niego wyglądają lepiej niż Brytyjczycy, którzy "mogą się schować w swoich łachmanach". Oczywiście największym plusem dla Jima były bardzo przestępne ceny i nie ma się czemu dziwić, skoro Brytyjczyk oszacował, że skrzynka piwa w Polsce to równowartość godziny jego pracy. Co się jeszcze podobało Jimowi w Krakowie?
"Czyste ulice, sami biali ludzie na ulicach, co było szokiem, język śmieszny, ale sympatyczny".
Złodziej zaklinował się w okapie kominowym. Policjanci nie kryli rozbawienia
Pod tekstem pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy, choć niektórzy zwracali uwagę, że to my sami kreujemy negatywny obraz naszego kraju. A w rzeczywistości dla zagranicznego turysty jest to ciekawe miejsce do odwiedzenia. A wasi brytyjscy znajomi, jakie mieli wspomnienia z wizyt w Polsce?