Brytyjczycy przyznają: „Temat imigracji nas dzieli”. Przedwyborcza debata pogorszy nastroje społeczne?

Kampania wyborcza będzie zdominowana przez dyskusję na tematy związane z imigracją oraz przynależnością Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Znaczny odsetek Brytyjczyków uważa, że odbije się to negatywnie na wzajemnych relacjach wewnątrz społeczeństwa, zarówno na tle rasowym, jak i religijnym.

Organizacja British Future przeprowadziła badania, z których wynika, że jedynie jedna czwarta Brytyjczyków uważa, że po zakończeniu kampanii wyborczej stosunki społeczne będą utrzymywały się na dobrym poziomie.

„Niepewność co do wyniku wyborów to w demokracji cecha pozytywna. Niepewność co do tego, czy nasze społeczeństwo jest gotowe na debatę już nie. Przeciwnicy imigracji przez długi czas alarmowali, że temat ten jest podczas dyskusji społecznej pomijany. Teraz, kiedy mówią o nim wszyscy, musimy zrobić wszystko, aby te rozmowy przebiegały w cywilizowanej atmosferze” – czytamy w raporcie British Future.

32 procent badanych stwierdziło, że politycy nie przykładają do tematu imigracji wystarczającej wagi. Z drugiej strony, 19 procent jest przekonanych, że w debacie publicznej kwestii swobodnego przepływu osób poświęca się zbyt wiele uwagi.

Komentatorzy twierdzą, że nad poprawą sposobu, w jaki traktowany jest problem imigracji, muszą pracować wszystkie siły polityczne: „Wzajemne przekrzykiwanie się i komentowanie każdego argumentu jako rasistowski nie doprowadzi do konstruktywnej debaty” – ostrzegają twórcy raportu, którzy wydają się upatrywać tego typu zachowań zwłaszcza wśród członków UKIP: „Dla Nigela Farage’a nadchodzące wybory będą okazją, aby przebić się w światła reflektorów skierowane na główne siły polityczne. UKIP powinien wykorzystać tę szansę na budowanie wiarygodnego wizerunku, jednak należy pamiętać, że sposób, w jaki politycy ugrupowania oraz jego lider prowadzili dyskurs w poprzednich kampaniach, nie był bez skazy” – przestrzegają twórcy raportu.