Życie w UK
Brytyjczycy piorą brudy terrorystów i… lokalizują, gdzie powstają ładunki wybuchowe
Po ostatniej serii zamachów w Europie poziom zagrożenia terroryzmem cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie, a policja nieustannie ostrzega przed powracającymi na Wyspy członkami islamskich bojówek. Władze twierdzą, że tego typu działalność trudno wykryć, dlatego agenci muszą działać niezwykle ostrożnie i pomysłowo, nawet jeśli, jak pokazuje historia, ma to oznaczać zatrudnienie się w pralni.
Walka z zamachowcami to dla Brytyjczyków nic nowego – kiedy kilkanaście lat temu Irlandzka Armia Republikańska terroryzowała Wyspy podkładając w rożnych lokacjach wykonane chałupniczą robotą bomby, agenci SAS postanowili, że sposobem na wykrycie prowizorycznych fabryk w Belfaście będzie otwarcie pralni i kontrolowanie jej klientów.
Jak donosi “The Washington Post”, w zakładzie zatrudniono zarówno agentów, jak i miejscowych. Zaletą i wabikiem na klientów miał być specjalny system kuponów zniżkowych. Talony, w zależności od dzielnicy w jakiej je rozprowadzano, miały różne kolory. W ten sposób kiedy klient oddawał pranie i w zamian za zniżkę oddawał bon, agenci wiedzieli, z jakiej części miasta pochodzi. Następnie „brudy”, jeszcze przed wypraniem i wyprasowaniem, trafiały do znajdującego się w piwnicy laboratorium, gdzie sprawdzano je pod kątem pozostałości prefabrykatów do wyrobu bomb.Kiedy takie cząsteczki zlokalizowano w danym rejonie, dzielono go na mniejsze obszary, do których znowu trafiały kupony w różnych kolorach. Skalę poszukiwań zawężano do momentu uzyskania właściwego adresu. Wtedy do akcji wkraczali uzbrojeni agenci, którzy, już za pomocą bardziej konwencjonalnych metod, linię produkcyjną demontowali i unieszkodliwiali terrorystów.