Boris Johnson coraz bliżej Downing Street – będzie kandydował w wyborach

Pogłoski o tym, jakoby burmistrz Londynu planował po cichu kampanię wyborczą pojawiały się już od dłuższego czasu. Za każdym razem jednak Johnson zwinnie uchylał się od odpowiedzi. W końcu jednak zdobył się na szczerą i jednoznaczną odpowiedź.

„Ten temat wisiał w powietrzu już od dawna. Jak dobrze wiecie, premier swego czasu powiedział, co było niezwykle miłe z jego stronny, że zawsze chętnie przyjmie mnie z powrotem. Im dłużej jednak wykręcałem się od odpowiedzi, coraz bardziej jasne stawało się, że nie będzie na mnie czekał w nieskończoność. Pozwólcie mi więc ująć to następująco: nie mam żadnej z góry upatrzonej pozycji, ale, jako że takich oświadczeń nie należy składać potajemnie, oświadczam więc wszem i wobec, że z całym prawdopodobieństwem postaram się znaleźć sposób, aby wystartować w wyborach w 2015 roku” – napisał Johnson na swoim profilu na Facebooku.

Oceniając swoje wyborcze szanse, burmistrz zachowuje jednak zdrową dozę sceptycyzmu: „Istnieje duże prawdopodobieństwo, że mi się nie powiedzie. Nigdy nie należy bowiem wykluczać ewentualności, że wszystko, co może pójść źle, tak właśnie pójdzie. Niemniej jednak, zrobię co w mojej mocy, aby swój cel osiągnąć” – twierdzi Johnson.

Londyńscy fani popularnego BoJo, jak określają go brytyjskie media, mogą być jednak spokojni – kadencję na stanowisku burmistrza Johnson dosłuży do końca.

Kiedy oświadczenie burmistrza przedostało się do mediów, Internet zawrzał. Wielu zaczęło wytykać Johnsonowi dotychczasowe zapewnienia, że nie porzuci on kariery włodarza miejskiego na rzecz miejsca w Parlamencie. Na pytania dziennikarzy, czy marzy mu się posada Davida Camerona, Johnsonowi zdarzyło się bowiem odpowiadać, że jego szanse zamieszkania na Downing Street są porównywalne z możliwością „odnalezienia szczątków Elvisa na Marsie” lub „dekapitacji za pomocą frisbee”.