Styl życia
Arsenal na tarczy
Nazywane hitem czwartej kolejki Premiership starcie Arsenalu z Manchesterem United zakończyło się niekorzystnym dla „Kanonierów” wynikiem 1:2.
Od samego początku gra obydwu zespołów była bardzo wyrównana. Wet za wet, akcja za akcją, szybkie podania piłki przypominały bardziej koszykarskie rozgrywki NBA niż grę na zielonej murawie. Dopiero w 40. minucie sir Alex Ferguson zaczął mocniej przeżuwać gumę, kiedy to potężnym uderzeniem zza pola karnego Andrij Arszawin, mimo interwencji Fostera posłał piłkę wprost do siatki Manchesteru United. Próby wyrównania wyniku w końcówce pierwszej połowy mimo usilnych interwencji Manuela Almunii nie przyniosły pożądanych oczekiwań. Zmiana stron przyniosła zmianę tempa gry, a dla fanów Arsenalu same przykre wiadomości. W 59. minucie Wayne Rooney postanowił na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość za powalenie go na murawę właśnie przez Almunię i posłał piłkę prosto do bramki „Kanonierów”. Wynik na 2:1 dla „Czerwonych Diabłów” ustalił w 64. minucie Abou Diaby, który główkował tak niefortunnie, że trafił do własnej siatki. Podczas pięciominutowej dogrywki gospodarze dwukrotnie mieli okazję na podwyższenie wyniku. W ostatniej sekundzie meczu Robin van Persie wpakował piłkę do siatki, ale jego radość była krótka, gdyż sędzia liniowy odgwizdał spalonego, na jakim znalazł się William Gallas. Krótko mówiąc: wspaniały mecz, Arsenalu trochę szkoda, a brawa MU!
Przeczytaj również
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj