Życie w UK

Anglicy nie chcą bezdomnych!

Według zapewnień Borisa Johnsona, do 2012 r. Londyn upora się z problemem bezdomności. W jaki sposób? Po prostu odeśle koczujących na ulicach emigrantów do swoich krajów. Musi się jednak spieszyć, bo ich liczba zamiast sukcesywnie spadać, stale wzrasta…

Anglicy nie chcą bezdomnych!

Coraz częściej siegają po alkohol >>

Polki nie dla Polaków?

Impulsem do oczyszczenia londyńskich ulic z wałęsających się bezdomnych są zbliżające się Letnie Igrzyska Olimpijskie 2012. UK Border Agency (UKBA) stworzyło w tym celu specjalny program deportacji bezdomnych emigrantów. Projekt został wprowadzony w życie w Londynie, Oksfordzie, Reading i Peterborough. Po nich przyjdzie czas na następne miasta. W ramach działań rząd przymusowo deportuje osoby, które przebywały w Wielkiej Brytanii dłużej niż trzy miesiące, ale nie pracowały, nie uczyły się i nie mają szans na podjęcie pracy lub nauki. Takie rozwiązanie możliwe jest dzięki dyrektywie Unii Europejskiej przyjętej wiosną zeszłego roku. Na jej mocy obywatele państw należących do wspólnoty mogą swobodnie przemieszczać się po krajach UE do trzech miesięcy, następnie, jeśli nie studiują bądź nie znaleźli źródła utrzymania mogą zostać deportowani do własnego kraju. Wcześniej rząd przeznaczył 60 tys. funtów organizacji Thames Reach na finansowanie biletów powrotnych dla bezdomnych. Jej pracownicy chodzili po ulicach i namawiali żebrzących emigrantów na powrót do domu. Ci, którzy wyrazili chęć powrotu do kraju otrzymywali darmowy bilet autobusowy lub samolotowy w jedną stronę. Według Konserwatystów, skończył się jednak czas namawiania i proszenia. Bezdomni, którzy nie udokumentują, że pracują lub studiują na terenie Zjednoczonego Królestwa zostaną deportowani siłą.

Zamiast zapomogi… mieszkania?
Czy deportacja rozwiąże problem bezdomności? Oczywiście, że nie! Może ukoi wrażenia estetyczne brytyjskich polityków, niczego jednak nie zmieni. Co najwyżej zrzuci odpowiedzialność za losy żyjących w nędzy ludzi na innych rządzących. Bardziej pragmatycznie zachowali się w tej kwestii Amerykanie. Postanowili kupować swoim bezdomnym… mieszkania. Choć na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się co najmniej ekstrawagancki, według organizacji Pathways to Housing dla państwowego budżetu jest znacznie bardziej opłacalny. Dla przykładu w Los Angeles 4,8 tys. bezdomnych kosztuje państwo prawie 500 mln dolarów rocznie, czyli jakieś 104 tys. dolarów na osobę. Bezdomni „dorabiali się” tej kwoty wpadając pod samochody, popełniając przestępstwa lub stając się ich ofiarami, zapadając na ciężkie zapalenia płuc lub infekcje, których leczenie jest szczególnie trudne i kosztowne. Inwestując w mieszkanie rząd oszczędza, bo noc w mieszkaniu opłacanym przez państwo kosztuje średnio 57 $. Dla porównania noc w noclegowni to 73 $, w więzieniu – 164 $, na ostrym dyżurze – 519 $, a w szpitalu psychiatrycznym – 1185 $.W Waszyngtonie od 2008 r. ponad 1200 bezdomnych przeprowadziło się już z ulicy do państwowych mieszkań. Przydziały dostają najstarsi i najciężej chorzy, bo to oni narażają miasto na największe wydatki. Bezdomni dostają pieniądze nie tylko na czynsz, ale także na rachunki za ogrzewanie, prąd, klimatyzację itd. Według planu do połowy 2013 r. w całych Stanach ma być oddanych 100 tys. takich mieszkań.

 

Anglicy w porównaniu do amerykańskiej polityki nieco inaczej patrzą na problem bezdomności. Oczywiście istnieje szereg akcji, mających na celu pomóc wyjść z nędzy bezdomnym, jednak są one uregulowane kilkoma warunkami. Przede wszystkim przymusem podjęcia pracy. W zeszłym roku w całej Anglii 10,5 tys. bezdomnych otrzymało przydziały lokali kwaterunkowych. Zdecydowana większość z nich to obywatele brytyjscy. Emigrantów rząd woli odsyłać do ojczystych krajów.

Życie na squacie
W Wielkiej Brytanii bezdomni mieszkania często zajmują sami, wprowadzając się do pustostanów. W Anglii i Walii naruszanie własności nie jest przestępstwem, dlatego zajmując opuszczone nieruchomości, nie łamią prawa. Żeby ich wyrzucić, właściciele budynku muszą wejść na drogę sądową. W związku z tym, że tego typu sprawy toczą się w sądzie bardzo szybko (tylko tydzień) na dłuższą metę nie rozwiązuje to problemu. Trudno stwierdzić, ilu bezdomnych zamieszkuje puste domy, bo squatting, czyli zajmowanie pustostanów, to dla wielu osób sposób na życie. Spora grupa squatersów normalnie pracuje i studiuje, traktując mieszkanie na dziko jako formę oszczędności. Szacuje się, że w Anglii i Walii pustostany stanowią 1,5% wszystkich domów, więc jest w czym wybierać. Być może zmiany zaprowadzi sam David Cameron, który na początku 2009 r., czyli półtora roku przed wyborami, postulował, by skończyć z marnotrawstwem i przeznaczyć pustostany na potrzeby ludzi bezdomnych. Jego projekt (Empty Property Rescue Plan) zakładał zagospodarowanie pustych, ale nadających się do zamieszkania nieruchomości, w taki sposób, aby mogły one stanowić schronienie dla ludzi pozostających bez dachu nad głową.

Jak bezdomny to Polak!
A tych, niestety jest sporo, choć dokładnych danych na temat ilości bezdomnych nie ma. Liczby podawane przez poszczególne organizacje, w tym rządowe, różnią się od siebie niekiedy tak diametralnie, że odnosi się wrażenie, iż nikt tak naprawdę nie wie, ilu ich jest. Według wyliczeń organizacji Crisis, w samej Anglii żyje jakieś 200 tys. bezdomnych, zaś na terenie całej Wielkiej Brytanii – pół miliona. Nieco dokładniejsze dane odnoszą się do samego Londynu, choć i tu nie brakuje rozbieżności. Według „Timesa” bezdomni w stolicy to populacja ok. 13 tys. ludzi bez dachu nad głową. Wśród nich 3-4 tys. to Polacy, jak podaje polska organizacja charytatywna „Barka”. Z drugiej strony The Simon Community mówi o 20 tys. bezdomnych Polaków w Londynie, co wydaje się jednak mało prawdopodobne. Liczba bezdomnych z Europy Wschodniej w ciągu ostatnich dwóch lat miała ulec podwojeniu. Dodatkowy szum wprowadzają stereotypy Brytyjczyków, którzy każdego ze wschodniej Europy uważają za Polaka, stąd być może tak szokujące dane. Faktem jest natomiast, że warunki bytowe ludzi z ulicy do łatwych nie należą. Pracownicy Thames Reach twierdzą, że widzieli obozowiska bezdomnych, w których ludzie żywili się szczurami. Ich zdaniem to byli Polacy, choć wywołuje to raczej uśmiech na twarzy, bo z żadnym z nich nie rozmawiali.
Problem bezdomnych Polaków nie dotyczy samego Londynu. Według organizacji Pomost-Passerelle w Paryżu przebywa 5 tys. polskich kloszardów. Deutsche Welle donosi o naszych rodakach, którzy mają stanowić 40% wszystkich bezdomnych w Niemczech. W Rzymie (4-5 tys.) czy Edynburgu (2-3 tys.) też nie jest lepiej, a przecież stolic w krajach UE nie brakuje.
Rozwiązanie problemu bezdomności z pewnością do łatwych nie należy, bo chyba nie ma kraju na świecie, który by się z nią nie zmagał. Pytanie jednak, w jaki sposób ograniczyć jej rozmiar? Czy odsyłanie bezdomnych do ojczystych krajów to metoda? Dla Brytyjczyków na pewno.

Kamil Nadolski / Fot. Getty Images

Coraz częściej siegają po alkohol >>

Polki nie dla Polaków?

 

Miałeś wypadek? Możesz dostać odszkodowanie >>

author-avatar

Przeczytaj również

Ekopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życie
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj